Szaleństwo w Lidlu. Klienci czekają zwłaszcza na jedną rzecz Afera w Szwecji. Zakaz rozgniewał muzułmanów PiS rzutem na taśmę zmienia mapę Dolnego Śląska Policjanci skuli seniorkę. Kuriozalny powód Izrael zaatakował Liban. Nie żyje 5 elitarnych członków Hezbollahu Kibole wpadli do kościoła. Krzyż poszedł w ruch Hołownia
Fit biz Dieta Ćwiczenia Zdrowie Fit light Odchudzanie Uroda Wellness Dziecko Rower Bieganie Kulturystyka Twoje konto Para 3. Joanna Jabłczyńska i Piotr Kiszka Joanna Jabłczyńska Znamy ją przede wszystkim z serialu "Na Wspólnej", gdzie gra Martę Hoffer. Po raz pierwszy na scenie pojawiła się kiedy miała 8 lat. Jako solistka występowała z zespołem "Fasolki" w kraju i za granicą. Poza tym występowała w programach dla dzieci (Tik-tak, Teleranek). Kilka lat temu zaczęła też dubbingować filmy. Szukano pilnie dziewczynki, która potrafi śpiewać do bajki "Smok Puff" i ktoś polecił właśnie ją. Poprzedniczka wybrana podczas castingów po prostu rozchorowała się, a Krzysztof Kołbasiuk uparł się, że tej roli nie może czytać dorosła aktorka udająca dziecko. Od tamtej pory jej głos można było usłyszeć w takich produkcjach jak "Król Lew II", "101 Dalmatyńczyków", "Grinch - świąt nie będzie", "Mała Syrenka". Poza tym jako sukces traktuje udział w "Dziadach" w reż. J. Englerta w Teatrze Telewizji. Podkreśla, że wiele zawdzięcza rodzicom, którzy bardzo ją wspierali i poświęcali swój czas jeżdżąc z nią na castingi. Dzięki temu zagrała główną rolę w filmie dla dzieci "Trzy szalone zera" , a także pojawiła się w filmach "Wyrok na Franciszka Kłosa", "Duża przerwa" , "Nigdy w życiu" . Wie, że aktorstwo to trudny i niepewny zawód, dlatego zdecydowała się na bardziej praktyczne wykształcenie. Obecnie jest studentką prawa. "Taniec z gwiazdami" oglądała w studio kibicując Kubie Wesołowskiemu. Wspomina, że program od początku bardzo się jej podobał. Tak bardzo, że marzyła o tym, żeby samej zatańczyć na parkiecie studia i udało się! Piotr Kiszka Podobnie jak większość tancerzy, początki swojej kariery tanecznej wspomina podobnie. Po raz pierwszy na lekcje tańca został zaprowadzony siłą, miał wtedy 8 lat. Jego wychowawczyni podobno stwierdziła, że Piotr ma "dryg" do tańca, a mama postanowiła nie zaprzepaścić talentu syna i zapisała go do szkoły tańca. I miały rację, bo jego niechęć nie trwała długo. Jego najważniejsze osiągnięcia taneczne to: wielokrotny tytuł Mistrza Okręgu Podkarpackiego, i V-ce Mistrzostwo Okręgu Lubelskiego, finały Akademickich Mistrzostw Polski w tańcach latynoamerykańsich. Piotr tańczył również w formacji tanecznej "Takt" z Chełma, z którą trzykrotnie zdobył tytuł Mistrza Polski Formacji Tanecznych oraz VI miejsce na Mistrzostwach Świata we Lwowie. Ma klasę taneczną S (najwyższa klasa międzynarodowa) w tańcach latynoamerykańskich. Poza tym Piotr jest absolwentem Akademii Rolniczej, jako magister inżynier rolnictwa specjalizuje się technice komputerowej w inżynierii rolnej. Jego dyplom jednak kurzy się w szufladzie, bo jego prawdziwe powołanie to taniec. Ponad dwa lata temu zrezygnował z udziału w turniejach tanecznych i założył własną szkołę tańca w Stalowej Woli. Nigdy nie myślał o udziale w programie "Taniec z gwiazdami". Na casting przyjechał, bo chciał, żeby ktoś obiektywny ocenił jego taneczne umiejętności. Okazało się, że nie tylko usłyszał najbardziej budującą w swoim życiu opinię, ale dostał propozycję wystąpienia w Redakcja 26-600 Radom Ul. Okulickiego 39, IIP TEL: 48 380 30 62 wew. 12 E-mail: biuro@ Szanowny Czytelniku! Dbamy o bezpieczeństwo Twoich danych. Nie zmieniamy naszych uprawnień.
Joanna Jabłczyńska i Piotr Galus — kariera. Uwielbiani przez najmłodszych, swego czasu zrobili zawrotne kariery w telewizji. Joanna Jabłczyńska po raz pierwszy doświadczyła sławy jako 8-letnia dziewczynka, gdy po wygraniu eliminacji dołączyła do Telewizyjnego Zespołu Dziecięcego Fasolki. Grupa występowała w Polsce i za granicą.
Największe przeboje TVP ABC 2 MTJ „Największe Przeboje TVP ABC 2” to ulubione piosenki małych i dużych widzów TVP ABC. Tak jak przy pierwszej części, na nowym albumie usłyszymy doskonale znane i lubiane piosenki najlepszych wykonawców, kompozytorów i autorów tekstów dla dzieci, w tym hity telewizyjne i filmowe. Wydawnictwo wyjątkowe, bo stworzone wspólnie z widzami TVP ABC, którzy wybierają największe dziecięce przeboje w ramach plebiscytu, przeprowadzanego na stronie internetowej kanału. „Największe Przeboje TVP ABC 2” to utwory o wysokich walorach edukacyjnych, artystycznych i wychowawczych, które śpiewane są przez najmłodszych, ale także ich rodziców i Domisiowe czarowanie - Domisie2. Domisiowa gimnastyka - Domisie3. Domowa piosenka (Każdy ma jakiegoś bzika…) - Zespół Dziecięcy Fasolki4. Duchy Łakomczuchy - Zespół Dziecięcy Fasolki5. Kołysanka - Cezary Kwieciński, Joanna Jabłczyńska, Karolina Trębacz-Mazurkiewicz6. Moja fantazja - Zespół Dziecięcy Fasolki7. Naleśników czas - Joanna Jabłczyńska, Karolina Trębacz-Mazurkiewicz, Andrzej Śledź, Magdalena Smuk-Wolak, Sasza Reznikow, Agnieszka Babicz-Stasierowska8. Na Wyspach Bergamuthach - Piotr Fronczewski, Akademia Pana Kleksa9. Pocałuj żabkę w łapkę - Zespół Dziecięcy Fasolki10. Domisowe ratunkowe pogotowie - Domisie11. Koloryku - Dzieci z programu Teleranek12. Witajcie w naszej bajce - Akademia Pana Kleksa13. Rodzina Treflików - Natalia Kukulska14. Ropucha Kłamczucha - Zespół Dziecięcy Fasolki15. Piosenka z programu Petersburski Music Show - Adrian Wiśniewski waga - 0 Ean - 9788376993690 MTJ
"Taniec z gwiazdami" Episode #3.5 (TV Episode 2006) Piotr Kiszka as Self - Partner: Joanna Jablczynska
fot. ONS Choć ma usposobienie i wygląd grzecznej dziewczynki, niech was nie zwiodą pozory. Joanna Jabłczyńska to dojrzała i rozsądna kobieta, która dobrze wie, czego chce od życia. I zwykle osiąga to, co sobie zamierzy. – Kiedy Twoja płyta zawojuje listy przebojów? Joanna Jabłczyńska: Wiem, że powinnam ją nagrać. Zajęłam co prawda drugie miejsce w „Jak Oni śpiewają” – niby to gorsze, ale wiele osób wysyłało na mnie SMS-y, a ja ich zawiodłam. Ta płyta byłaby z mojej strony formą podziękowania. Pojawiło się już nawet kilka propozycji, ale raczej z nich nie skorzystam. Boję się współpracy z wytwórniami, bo znajomi zawodowo zajmujący się muzyką ostrzegają, że nie będę miała nic do gadania. A ja mam wizję tego, co chcę zrobić. Przede wszystkim chcę pracować z ludźmi, których znam i lubię. Jedyną osobą, której w tych kwestiach ufam, jest Janusz Tylman. – Dlaczego właśnie on? Joanna Jabłczyńska: Pracowaliśmy razem od początku programu „Jak Oni śpiewają”. Znamy się jeszcze z wcześniejszych lat i rozumiemy bez słów. On wie, co lubię i jakie mam możliwości. No i przede wszystkim zna się na muzyce... w przeciwieństwie do mnie.– Podczas programu padło na Twój temat wiele miłych słów, ale pojawiły się też przykre opinie, na przykład że podlizujesz się jury i publiczności. Czytałaś w Internecie takie komentarze? Joanna Jabłczyńska: Nie dało się ich nie zauważyć. To było bardzo przykre. Wszystko było dobrze do momentu, gdy byłam nominowana z Olgą Bończyk. Wtedy ludzie zaczęli pisać, że jak ja przejdę dalej, to oni przestaną oglądać program. Bo wygra ta, która się tylko przebiera i pokazuje nogi, a nie Olga, która jest profesjonalną piosenkarką. Widzowie na mnie głosowali i przechodziłam dalej – co mogłam na to poradzić? Gdy Olga odpadła, było jeszcze gorzej. Ale z drugiej strony trochę rozumiem rozczarowanie tych ludzi. Rzeczywiście śpiewam gorzej od Olgi Bończyk. Ja raczej bawiłam się śpiewaniem, a ona robiła to bardzo świadomie i profesjonalnie. Od momentu, kiedy Olga odpadła z show, modliłam się, żeby tego programu nie wygrać, bo wtedy dopiero zaczęłaby się na mnie nagonka. Joanna Jabłczyńska - "Jak Oni śpiewają" - Umbrella – Często zarzuca Ci się, że jesteś zbyt cukierkowa. To wizerunek czy prawdziwa Ty? Joanna Jabłczyńska: Ludzie postrzegają mnie przez pryzmat postaci, którą gram w „Na Wspólnej”. Ale dzięki „Jak Oni śpiewają” pokazałam się taka, jaka jestem. Nie będę się na siłę zmieniać, bo ludziom się to nie podoba. Jeżeli komuś przeszkadza mój uśmiech i to, że jestem miła, to trudno. Nie muszę podobać się wszystkim. – Niewiele osób wie, że w tej słodkiej dziewczynce, którą oglądają w telewizji, drzemie ogromna siła. Uprawiasz sporty niemalże ekstremalne: nurkowanie, kolarstwo górskie… Joanna Jabłczyńska: Sport to dla mnie odpoczynek, hobby, dzięki któremu mogę odreagować każdy stres. Na maratonach rowerowych, w których startuję, zakładam okulary, kask i jadę jak normalny uczestnik. Nikt nie musi wiedzieć, że tam jestem, i chcę, żeby tak zostało. – Kilkugodzinny wysiłek nazywasz odpoczynkiem? Joanna Jabłczyńska: Faktycznie nie potrafię odpoczywać jak zwyczajny człowiek, leżeć do góry brzuchem i nic nie robić. Niedawno byłam w Maso Corto i tam dałam czadu. Wstawałam bardzo wcześnie, żeby jeździć na snowboardzie, potem na rowerze, po południu szłam na basen i nawet na imprezy wieczorne nie chodziłam, żeby od rana móc korzystać ze wszystkiego, co tam było. No, ale po programie, który trwał cztery miesiące, byłam wygłodniała. Przez ten czas nie mogłam uprawiać żadnego sportu. Musiałam bardzo na siebie uważać – w grę nie wchodziły nie tylko kontuzje, ale nawet najmniejsze przeziębienie. – Sporty, przyjemności… A jak Ci idzie studiowanie prawa? Joanna Jabłczyńska: Świetnie. Mimo wielu zajęć związanych z serialem i udziałem w „Jak Oni śpiewają” udało mi się zaliczyć wszystkie egzaminy w zerowych terminach i to na bardzo dobre oceny.– Gratuluję! Jesteś na piątym roku. Co dalej, rzucisz show-biznes i zostaniesz prawnikiem? Joanna Jabłczyńska: Mam problem z tym, że interesuje mnie bardzo wiele rzeczy. Poszłam na prawo, bo nie wymyślono jeszcze kierunku dla mnie. Lubię wysoko stawiać sobie poprzeczkę, więc przy wyborze studiów istniały dla mnie tylko dwa kierunki: medycyna i prawo. Najpierw chciałam iść na medycynę, bo tata jest biologiem, mama położną, dziadek był lekarzem. Poszłam już nawet na kurs przygotowawczy do egzaminów, ale właśnie wtedy dostałam się do serialu „Na Wspólnej”. Pomyślałam sobie, że nie dam rady pogodzić tak wymagających studiów i aktorstwa. Wtedy zdecydowałam o prawie. Jest tak fajnie, że planuję zrobić jeszcze studia doktoranckie. Ale najpierw napiszę pracę magisterską na temat „prawa do wizerunku”. W ten sposób uda mi się połączyć studia z moją pracą. – Nie boisz się tego, że jak już zaczniesz karierę prawniczą, to ludzie będą postrzegali Cię przez pryzmat gwiazdy i nie będą traktowali poważnie? Joanna Jabłczyńska: Gdy poszłam na praktyki do kancelarii notarialnej, myślałam, że ludzie będą zmieszani moją obecnością, bo skojarzą mnie z serialu. I co się stało? 40-letnie osoby mówiły do mnie „pani notariusz”. Budziłam zaufanie, bo ludziom wydawało się, że mnie znają, choć nie wszyscy kojarzyli skąd. Wiem jednak, że nie mogłabym tam zostać. Notariusz nie może się reklamować ani nawet występować w telewizji. Jak zrobię specjalizację z prawa do wizerunku, to pewnie będę miała do czynienia głównie z aktorami. Myślę, że wtedy pomoże mi to, że sama wykonuję ten zawód i dokładnie wiem, jakie problemy są z nim związane. – Powiedziałaś kiedyś, że najważniejszą rzeczą w życiu kobiety jest urodzenie dziecka. Joanna Jabłczyńska: Gdy ma się mamę położną, porody stają się czymś normalnym i naturalnym. Mama zawsze mi o tym opowiadała i to mnie fascynowało. Zresztą zawsze lubiłam dzieci. Nie narzekałabym, gdybym kiedyś miała własne przedszkole (śmiech). To, że stawiam w życiu na rodzinę, jest przede wszystkim zasługą mamy. Ona zawsze była w stu procentach oddana mnie i mojej siostrze. Dzięki temu do 18. roku życia, czyli do chwili, gdy małżeństwo moich rodziców się rozpadło, miałam najlepszą rodzinę pod słońcem. – Jak dziś wyglądają Twoje relacje z tatą? Joanna Jabłczyńska: Ja mam swoje życie, tata ma swoje. Już parę razy wyciągałam rękę na zgodę, ale jakoś nam to nie wychodzi. Najgorsze jest to, że ten rozwód cały czas trwa. Czasem zastanawiam się, czy to wciąż jest mój tata – ten człowiek, który wysyła kolejne pozwy, wytacza sprawy. Ostatni raz kontaktowałam się z nim, gdy chciałam zaprosić go na finał „Jak Oni śpiewają”. Wcześniej przecież byłam jego oczkiem w głowie – chodził na wszystkie moje koncerty, nagrywał występy na wideo i bardzo je przeżywał. Gdyby między moim rodzicami było normalnie, tata na pewno byłby na każdym programie. I choć dziś nie mamy ze sobą kontaktu, wiem, że oglądał finał „Jak Oni śpiewają”. Chciałam, żeby był tam ze mną, ale nie przyszedł, nie zadzwonił, nie odezwał się. Prawdopodobnie jego nowa żona nie chce, aby utrzymywał kontakt z byłą rodziną. W pewnym sensie ją rozumiem. Chciałabym mieć dobry kontakt z ojcem, ale nie na siłę. Myślę, że nasze drogi jeszcze się kiedyś zejdą. – Jesteś w stanie wybaczyć ojcu, że Was zostawił? Joanna Jabłczyńska: Rozumiem, że jeśli ktoś jest nieszczęśliwy w związku, to musi odejść. Ale nie wybaczam mu jego decyzji, bo byłam w tej rodzinie i wiem, jaka jest moja mama. Nie było powodu, aby się z nią rozstawać. W moim ojcu obudziła się po prostu druga młodość. I tylko z tego powodu mam do niego żal. Rozumiem, że czasem trzeba się rozwieść, bo nie ma innego wyjścia, ale tu tak nie było. Mój tata był naprawdę szczęśliwy w tej rodzinie i myślę, że ma tego świadomość i czasem żałuje tej decyzji. – Czy mając za sobą doświadczenie rozwodu rodziców, nie boisz się założyć własnej rodziny? Joanna Jabłczyńska: Małżeństwa zawsze będę się bała. To jest normalne. Ale z dzieckiem to jest zupełnie inna więź. Cokolwiek by się działo, ono zawsze będzie częścią mnie. Dlatego dla mnie najważniejszą rolą w życiu kobiety nie jest rola żony, lecz matki. – Rozumiem, że to rozwód rodziców zmienił Twoje podejście do małżeństwa? Joanna Jabłczyńska: Zanim do niego doszło, żyłam w innym świecie. Wokół ludzie się rozwodzili, a ja patrzyłam na mamę i tatę i mówiłam: „Będę taka jak moi rodzice!”. To oni nauczyli mnie, jak tworzyć szczęśliwą rodzinę. Tak mi się wtedy wydawało. Do tej pory nie potrafię wytłumaczyć sobie, dlaczego ich małżeństwo się rozpadło. Byli moją ostoją. Wierzyłam, że przetrwają, że są inni niż wszyscy. Po rozwodzie wszystko runęło. Nie mogę powie dzieć, że zniechęciłam się do ślubu. Chcę mieć męża, dzieci, ale zawsze będę brała pod uwagę ryzyko, że moja rodzina może się rozpaść. Jednego jestem pewna – dziecko to ja na pewno urodzę! – Zdradzisz, kiedy? Joanna Jabłczyńska: Na pewno jeszcze nie teraz. Dziecko jest moim głównym celem w życiu, ale marzę o nim mniej więcej od 16. roku życia. Po to teraz pracuję i uczę się, żeby móc w przyszłości to dziecko spokojnie wychować. Jeszcze sobie trochę poczekam. Dominika Bartczak / Party
cvDX. uztwrrb5dt.pages.dev/118uztwrrb5dt.pages.dev/282uztwrrb5dt.pages.dev/301uztwrrb5dt.pages.dev/293uztwrrb5dt.pages.dev/281uztwrrb5dt.pages.dev/77uztwrrb5dt.pages.dev/330uztwrrb5dt.pages.dev/387uztwrrb5dt.pages.dev/166
joanna jabłczyńska i piotr szeląg